papacott

napisał o Zakochany bez pamięci

Ok, pomysł aby opowiedzieć historie dziejąca się w umyśle głównego bohatera nie jest najgorszy...ale litości, ten film to jakaś psychologiczna groteska z elementami science fiction (rety jak to brzmi). Autorzy wyszli chyba z założenia, że widza należy zaskoczyć, albo chociaż zszokować średnio co 30 sekund. Totalnie przekombinowane i co najgorsze pseudointelektualne filmidło.

Mówisz tak bo nie widziałeś Synecdoche, New York :>

Faktycznie nie. No ale teraz nie pozostaje mi nic innego jak to zrobić:)

Jeśli nie lubisz stylu Charliego Kaufmana, to lepiej nie oglądaj Synecdoche... Chyba, że lubisz się umartwiać. Ja uwielbiam Eternal Sunshine..., Adaptację, lubię Być jak John M., podobało mi się Synecdoche, ale odradzam się katować. :-) Nie mam zbyt czystego sumienia, bo nie przepadając za obrazami Francisa Ozona, oglądam jego filmy i jestem za każdym razem tak samo zdziwiona - po co ja to robię? ;-)

Już obejrzałem:) ...i zdecydowanie nie było to umartwianie. To chyba nie jest tak, że nie lubię stylu Kaufmana, bo np. Być jak John M. zapisało się w mojej pamięci bardzo pozytywnie. Myślę,że to problem konkretnego przypadku. Jeśli chodzi o Synecdoche, to bardziej trafiła do mnie konwencja w jakiej ten film zrealizowano, w rezultacie oglądnie ekstremalnych zwrotów akcji - tak, tak michu trafiłeś w dziesiątkę z tym komentarzem – aluzji, metafor składające się na ten film, przychodziło mi z łatwością. Dlatego oceniam ten film pozytywnie. Co do Zakochanego..., to sama idea jest fajna, pojedyncze sceny czy pomysły uważam za bardzo dobre, ale wszystko razem jakoś mi nie gra. Wydaje mi się, że film niezbyt zręcznie balansuje między patosem, a tandetą, tym samym przegrzebując to co w nim wartościowe.

Fajnie, że Synechdoche.. bardziej Ci się podobało . :-)

Jeśli "Zakochany.." balansuje - a prawda! robi to! - to jeszcze nie oznacza, że przekracza... w każdym razie ja to tak pojmuję. Lubię takie balansowanie - kicz a sztuka. Też przeważnie mam mieszane uczucia, ale.. lubię mieć mieszane uczucia. :-) Lubię jak film miesza mi w uczuciach i w głowie. Jak nie zamiesza, to zaraz zapomnę.